niedziela, 22 kwietnia 2012

Na inny temat...

... W sumie to niezupełnie inny, bo nadal pozostaję przy siatkówce. Tym razem moją uwagę przykuł finał PlusLigi.
 
O tym, że to Resovia została mistrzem każdy już czytał. O tym, że Grozer odchodzi, Achrem zostaje, a z Igłą nie wiadomo co będzie - również. O tym jaki to wspaniały mecz rozegrał się dzisiaj w hali Podpromie na pewno każdy z Was już wie...
 
Ja jednak chciałabym zwrócić uwagę na coś, co mnie poruszyło i zachwyciło. Mowa o wspaniałym dopingu rzeszowskich kibiców.


Wielokrotnie podkreślałam w komentarzach i niekiedy postach, że siatkówka klubowa jest dla mnie mniej znana. Jak widać po moim blogu specjalizuję się w siatkówce reprezentacyjnej. Stąd też moja wiedza na temat poszczególnych ekip PlusLigi jest mniejsza. Muszę również przyznać, że rzadko oglądam ligowe mecze. Brak czasu, brak odpowiedniej stacji telewizyjnej i ten nieszczęsny akademicki Internet, który nie pozwala mi na oglądanie transmisji na żywo... Nie będę jednak się usprawiedliwiać.
 

Wracając do tematu... Jako, że nie często oglądam spotkania drużyn PlusLigi nie sądziłam, że kibice mogą zrobić takie piekło (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) na trybunach. Każdy wie, że siatkówka ma wspaniałych fanów. Nie miałam jednak pojęcia, że w klubowej siatkówce jest tak samo.
 
Byłam w tym roku na meczu piłki nożnej w Krakowie. Wisła grała z Lechem. Mecz podwyższonego ryzyka. Traf chciał, że znalazłam się w sektorze znajdującym się obok przyjezdnych z Poznania. To jak media pokazuje świat "kiboli" każdy wie. Oczywiście podczas tego wyjazdu mnie nie ominęły różne ciekawe akcje typu: rzuć telefon w moją stronę, a ja Ci oddam petardą. Nie będę się jednak rozwodzić o piłkarskich kibicach. To jest temat na inną okazję. Może kiedyś o tym napiszę. Przyznam jednak, że mimo zaciętej "walki" na trybunach miło wspominam ten wyjazd. Zdecydowanie najlepszy jak do tej pory. (Nie trzeba bać się stadionów. Stereotypy są mylne. Na trybunach jest bezpiecznie).
 
Dzisiaj, jak zobaczyłam kibiców Resovii w akcji moje wspomnienia z Krakowa wróciły. Świetna oprawa! Doping trwający prawie nieustannie przez cały mecz! Praktycznie wszyscy kibice w barwach swojej ukochanej drużyny! Świetne przyśpiewki! Do tego odpowiednia rytmika oklasków i dobre brzmienie bębna! Doping na dwie strony. To wszystko było tak niezwykłe! Zachowanie kibiców z Rzeszowa mnie urzekło. Nie widziałam jeszcze takiego dopingu na halach. Było mi to znane tylko ze stadionów. A tu proszę! Zaskoczenie i miłe odczucia. Jednak kibicowanie jest takie same wszędzie, bez względu na dyscyplinę sportową.
 
Gratuluję Resovii takich kibiców. Myślę, że nie mają sobie równych jeżeli chodzi o siatkówkę. Wspaniale się to oglądało, a przyśpiewki były bardzo dobrym tłem do całego meczu.
 
W pamięci zapadło mi:
 
"Cała hala odpowiada" - prosto ze stadionu
"Biało-czerwone są barwy niezwyciężone"
"Kto wygra mecz? SOVIA" - na dwie strony, przy takiej ilości kibiców w hali po prostu MIAŻDŻY :)
 

Bycie kibicem to coś więcej niż tylko oglądanie i cieszenie się z wyników. Tak naprawdę rezultaty są nieważne. Liczy się serce, które oddajemy swojej drużynie.
 
Swój wpis zakończę cytatem, który powinien być mottem każdego kibica: "Dumni po zwycięstwie. Wierni po porażce".
 
Przepraszam... trochę chaotyczny ten tekst. Nie do końca wiedziałam jak mam ująć w słowa moje zdumienie :)

Pozdrawiam wszystkich Rzeszowian!

Źródło foto: Asseco Resovia Rzeszów

10 komentarzy:

  1. od lat jestem zachwycona rzeszowskimi kibicami, bo ogarniam siatkówke ligową :) jak miałam okazję znaleźć się na Podpromiu, cała ta atmosfera (co z tego, że byłam za Jastrzębskim) udzieliła się również mnie. super jest to, że nie ma tzw. wodzireja, tylko o wszystko dba Klub Kibica. Ludzie wiedzą po co idą na mecz i to jest piękne, kiedy widzisz co drugą osobę w koszulce klubowej i cała hala odpowiada właśnie to SOVIA, które zacytowałaś :) Podpromie jest magiczne, a kibice niesamowici! Zdecydowanie najlepsza oprawa w Polsce! Dzisiejszy mecz fajnie się oglądało w tv, czułam się jakbym była razem z nimi, a nie 200km dalej w domciu ;d

    OdpowiedzUsuń
  2. "Bycie kibicem to coś więcej niż tylko oglądanie i cieszenie się z wyników..." Pięknie określone. A to co przyszykowali Rzeszowscy kibice, to jaką oprawę ma każdy mecz w Rzeszowie, jest niepowtarzalne!!! Dziękuje, że nawet oglądając mecz w tv mogę poczuć się tak, jak gdybym była właśnie na hali...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam trochę inne zdanie na ten temat, i może trochę się niektórym narażę, tym co napiszę ;)
    Trzeba przyznać, że Sovia ma najgłośniejszych kibiców w Polsce jeśli chodzi o siatkówkę, jednak mi ich styl kibicowania no, nie pasuje mi. Nie wiem, może to wina mojego charakteru czy coś.
    Nie podoba mi się to jak wygwizdują zawodników drużyny przeciwnej a czasem nawet i swojej! Dla mnie jest to niepojęte, no i mi to nie odpowiada. Jednego dna nienawidzą gracza, a następnego witają Go brawami...Kompletnie nie mój styl. Ja nigdy nie potrafiłabym wygwizdać jakiegokolwiek zawodnika...
    (Oczywiście nie dotyczy się to wszystkich kibiców Resovi).

    "Liczy się serce, które oddajemy swojej drużynie" pięknie to ujęłaś. Całkowicie się z tym zgadzam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Macie racje! Miałam podobne uczucia. Mimo, iż oglądałam to spotkanie na ekranie czułam obecność tych kibiców. Coś wspaniałego! Muszę kiedyś zawitać do Rzeszowa. Może Asseco nas wszystkie zaprosi hehe Pozdro dla naszej koleżanki bloggerki ;*

    Co do gwizdania... jest to swego rodzaju wywieranie presji i zdenerwowania w grupie rywala ;) Taka zagrywka taktyczna kibiców. O tych brawach, to pewnie miałaś na myśli M. Wlazłego. To było podziękowanie dla atakującego Skry, że jako jedyny zachował się normalnie podczas tej "afery stolikowej". Następnym razem i tak go wygwizdają, a on, jak sam powiedział, już się do tego przyzwyczaił :)

    Ja na meczach często gwiżdżę hehe

    Niczym się nie naraziłaś . Każdy może mieć swoje zdanie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. dla mnie gwizdy są okej, nie znoszę jedynie trąbek na meczach... kibice pokazują swoje emocje. wygwizdanie 'własnych' siatkarzy zdarza się sporadycznie- to nie jest fair i nie popieram tego. ale jak najbardziej, jeżeli jest to drużyna przeciwna. to element dopingu własnego zespołu, wtedy widać kto jest za kim :) to normalne, ze kibice chcą i muszą być najgłośniejsi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie ;)
      W sumie to powinniśmy się cieszyć, że jest w miarę kulturalnie. Polecam mecze piłki nożnej, gdzie można bardzo szybko nauczyć się łaciny ^^ hehe
      Gwizdy były, są i będą - tradycja rzecz święta :)

      Usuń
  6. Ja też nie lubię gwizdów. Odniosłam takie wrażenie, że robili im na złość. O ile pamiętam, to kibice w Bełchatowie nie gwizdali tak... Ale może to tak specjalnie, żeby wyprowadzić ich w równowagi.. no nie wiem. Ale nie zaprzecza, że w Rzeszowie zainteresowanie siatkówką jest, i to duże, a kibice kochają ten sport. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. można by stwierdzić, że Podpromie to klubowy Spodek ;).
    nie przesadziłam chyba?
    bo mimo, że do tego klubu miłością nie pałam, za kibicami niektórymi nie przepadam, gwizdów nie lubię, ale potrafię z tym żyć i rozumiem, to w Rzeszowie zawsze jest magicznie.
    i tyle.
    mówię to ja - kibic Skry Bełchatów ;D.

    OdpowiedzUsuń
  8. Doping w Rzeszowie - magia :) Gwizdy zawsze były i będą - trzeba się z tym pogodzić :D Rzeszów to miejsce w którym siatkówka to pierwszorzędny sport. Kibice są naprawdę wspaniali. Przejrzałam sobie dokładnie cały blog. Doszłam do ramki "O mnie" i gdy zobaczyłam moje miejsce na ziemie (czyt. Białystok) od razu uśmiechnęła mi się gęba :) Pozdrawiam i zapraszam :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Rzeszowski doping jest czymś niesamowitym. Moje serce nie raz mocniej zabiło dla Resovii. Podczas finałowego meczu, stojąc wśród tych wszystkich ludzi, miałam łzy w oczach i tak po prostu płakałam. Tak naprawdę zżyłam się z tymi ludźmi, siedzącymi w moim sektorze przez cały sezon, a kiedy Resovia zdobyła Mistrzostwo, nasza radość nie miała końca. Już za nimi tęsknie i czekam na kolejny sezon.

    OdpowiedzUsuń