Wczoraj nasi siatkarze doznali bolesnej porażki w ćwierćfinale igrzysk olimpijskich. Po dramatycznym meczu z reprezentacją Rosji biało-czerwoni pożegnali się z występami w Londynie.
Fot. FIVB |
W głowach kibiców kłębią się pytania "dlaczego?", "co się stało?", "kto zawinił?"... Odpowiedzi na nie z pewnością z czasem się pojawią. Na chwilę obecną ciężko jest określić jaka była przyczyna tej słabej dyspozycji. Można "gdybać", ale czy to coś da?
Miało być tak pięknie...
Jeszcze przed wylotem do Londynu wszyscy stawiali nasz zespół w roli faworyta. Po tym, jak Polacy wygrali Ligę Światową nikt nie miał wątpliwości, że to jest ich czas. Tym bardziej, że turniej rozpoczęli od zwycięstwa nad silnym zespołem z Włoch. Kolejne mecze to porażka, zwycięstwo, porażka. Właśnie to ostatnie spotkanie fazy grupowej miało decydujące znaczenie. Mimo pomocy Argentyńczyków (pokonali Bułgarów), biało-czerwoni ulegli Australijczykom i zajęli drugie miejsce w grupie. Siatkarze od razu zostali obrzuceni negatywnymi ocenami. Eksperci nie pozostawili na nich suchej nitki. Padły również wnioski, że skomplikowaliśmy sobie drogę do medalu. Być może..., ale prędzej czy później musielibyśmy spotkać się z silniejszym zespołem. Grając z Niemcami i wygrywając z nimi ćwierćfinał bylibyśmy w strefie medalowej. Jednak zespoły walczące o olimpijski krążek z pewnością nie oddałyby tak łatwo swojej szansy, tym bardziej, że polska drużyna nie świeciła najlepszą dyspozycją. Sportowcy zawsze podkreślają, że czwarte miejsce w klasyfikacji końcowej boli bardziej niż ostatnie. W takim razie chyba dobrze się stało...
Gdzie ta słynna energia?
Polacy są znani z ambicji, walki i zaangażowania do ostatniej piłki. Zawsze grają na pełnych obrotach. Podczas igrzysk olimpijskich trochę tego zabrakło. Mecz z Włochami odzwierciedlał prawdziwą drużynę Andrei Anastasiego. Dopiero od pojedynku z Bułgarami "coś" zaczęło się sypać. Czy było to spowodowane "wypaleniem" podczas Ligi Światowej i Memoriału Wagnera? Nie. To nie była wina przygotowania fizycznego naszych siatkarzy. Nie trafiliśmy z formą? Bzdura. Na początku rozgrywek Kurek miał małe problemy zdrowotne, Nowakowski borykał się z bólem pleców. To były jedyne oznaki ich słabszej dyspozycji. Reszta drużyny funkcjonowała bardzo dobrze, byli zdrowi. Co w takim razie było nie tak? Wszystko rozegrało się w głowach naszych zawodników. Porażka z Bułgarią zablokowała nasz zespół. Biało-czerwoni nie wytrzymali ciśnienia. To było spowodowane słabą formą, ale... psychiczną. Polacy za bardzo chcieli, za bardzo wierzyli, za bardzo na to liczyli. Tym razem same chęci nie wystarczyły.
Fala krytyki
Tuż po meczu w studiu TVP mówiono o tym, że za każdym razem jest ta sama "śpiewka" - spróbujemy za cztery lata. Nagłówki niektórych tekstów aż zwalają z nóg. Jak w przeciągu tygodnia ulubieńcy wszystkich Polaków stali się szarymi myszkami, które wracają do domu "z niczym". Wcześniej wychwalani, pozytywnie oceniani, pocieszani... Teraz nastał czas grozy i braku zrozumienia. Każdy widzi to, co chce. Każdy mówi, co ma na myśli. "To nie była drużyna wojowników", "Znów wracają do domu bez medalu", "Biało-czerwoni byli bezradni", "Nie mieli nic do powiedzenia" - takie komentarze można przeczytać w gazetach. Wydawać by się mogło, że te opinie są słuszne. Jednak polski naród słynie z narzekania. Po co opłakiwać, wspierać i pocieszać, skoro trafiła się okazja by zganić taką drużynę za JEDNO niepowodzenie. Czy wszyscy już zapomnieli o poprzednich, czterech medalach?
Fot. FIVB |
Jakim trenerem jest Andrea Anastasi?
Odkąd pojawił się w naszej reprezentacji zdobył już cztery medale ważnych imprez międzynarodowych, takich jak mistrzostwa Europy, Puchar Świata i dwukrotnie w Lidze Światowej. Po finale w Sofii stał się niemal bohaterem narodowym. Wraz ze swoją drużyną stanął przed szansą zdobycia medalu igrzysk olimpijskich. Szkolił, wymagał, wspierał, ale to nie pomogło. Jego "dream team" nie uwierzył, że można zdobyć ten olimpijski krążek. Teraz, gdy wszyscy znamy rezultat biało-czerwonych, pojawiły się spekulacje, czy Andrea Anastasi na pewno powinien prowadzić polski zespół. Jedni są za, inni przeciw. Jedno jest pewne, Włoch nie opuści naszej reprezentacji, ponieważ jeszcze przed igrzyskami podpisał umowę przedłużającą jego kontrakt do 2014 roku. Trener w oczach wielu jest winowajcą, który źle przygotował zespół i zaprzepaścił taką szansę. Jednak dla prawdziwych kibiców nadal zostanie "ojcem polskich orłów".
(Nie)waleczne wilki
Siatkarze pojechali do Londynu w roli faworytów. Sami zapowiadali walkę i jeszcze lepszą grę. Czy zawiedli? Tak. Oczekiwania wobec naszych zawodników były o wiele większe. Tymczasem na boisku widać było brak ambicji, chęci, motywacji i zaangażowania. Czym spowodowana była ta zmiana? Zmęczeniem? W kolejnych meczach pojawiały się przebłyski dobrej gry biało-czerwonych. Niestety to były indywidualności. Ta drużyna nie była już jednością. Zapewne sami siatkarze wiedzą, że coś się złamało. Jednak odpowiedź na pytanie "dlaczego właśnie teraz?", jest tylko w ich głowach. Mimo wszystko te igrzyska czegoś ich nauczyły. Polacy nie wyjadą z Londynu bez niczego. Wywiozą stamtąd doświadczenie, które z pewnością przyda im się w przyszłości.
Koniec wielkiej nadziei olimpijskich
Marzenia się spełniają. Jednak nie tym razem. Zarówno kadrowicze, jak i cały sztab szkoleniowy, a przede wszystkim kibice będą żałować tego do końca życia. Nie pozostaje nam nic innego jak pozostać w smutku, żalu i swego rodzaju zadumie. Jedni zapomną, inni będą opłakiwać ten dzień jeszcze bardzo długo. Taki jest sport. Jedni muszą przegrywać, by inni mogli triumfować. Szkoda tylko, że tym razem biało-czerwoni zostali za burtą.
Źródło niektórych cytatów: tvp.pl
Moja mama juz od razu jak wychodzili na parkiet to, że oni coś blado wyglądają, bo Rosjanie to wskakiwali na ten parkiet. a nasi tacy z opuszczonymi głowami człapali. ; / Niestety, Londyn nie wyszedł, ale nie ma co się załamywac. Nie można ciągle wygrywac.
OdpowiedzUsuńTeraz czekamy na Rio! Mam nadzieję, że nie dowalą się do Anastasiego, bo według mnie jest bardzo dobrym trenerem. Łapy precz od niego.
OdpowiedzUsuńWłaśnie! Od AA niech trzymają się z daleka
UsuńWłaśnie teraz wiele ludzi wini Jego. a Andrea jest dobrym trenerem.. a ta babka, która po studiu powiedziała, że On powinien odejść jest dla mnie skreślona.. najpierw mówią, że to świetny trenera teraz, że powinien odejść? ja nie wierzę...
UsuńZ niej taki ekspert siatkówki jak ze mnie organista haha Nie wie co mówi...
UsuńRio będzie nasze! <3
OdpowiedzUsuńidealnie to ujęłaś i w 100% się z tobą zgodzę.
OdpowiedzUsuńSama nie wiem, czy zawodnicy nie byli przygotowani psychicznie czy fizycznie. Każdy mówi coś innego. Mi się wydaje, że było tak pół na pół. Jednym zdaniem, to nie był to nasz turniej... Niestety...
OdpowiedzUsuńA ja dopowiem raz jeszcze, co zresztą potwierdza wielu zawodników. Jeśli jest się w doskonałej formie fizycznej to i jest się mocnym psychicznie. Jako, że zabrakło tego pierwszego, pojawiły się problemy i wątpliwości. Najpierw po porażce z Bułgarią, potem z Australią. Mimo krytycznego podejścia do Anastasiego, nie uważam, że należy do zwolnić. Popełnił błąd, ale nie ma ludzi nieomylnych i z pewnością Włoch wyciągnie lekcję z igrzysk, podobnie zresztą jak nasi siatkarze oraz my kibice!
OdpowiedzUsuńdobrze to ujęłaś :) .
OdpowiedzUsuńTo nie był nasz turniej , oj nie .
Jednak co się stało to się nieodstanie :) Trzeba życzyć chłopakom dalszych sukcesów na innych zawodach.;)
Zapraszam www.siatkowka-moim-zyciem.blog.pl
no nie wyszło, po prostu - nie ma co im dokładać oni sami zdawają sobie sprawę z powagi sytuacji..
OdpowiedzUsuńRio bedzie nasze!
a od Andrei łapy precz!
Sport zmiennym jest- następnym razem już będzie lepiej!!
OdpowiedzUsuńA media niech dadzą im spokój, oni też są tylko ludźmi...
Super wszystko ujęłaś. Nasi siatkarze nie podołali, ale to nie jest powód, żeby byli traktowani przez media w taki sposób. Nie jest to nasza rola, żeby ich osądzać, fakt nie wyszło tak jak miało, jak by wszyscy chcieli, ale Polacy to nie roboty, może po prostu nie podołali, brakło sił. Co do naszego trenera. Popieram, nie zniżajmy się do poziomu piłki nożnej, gdzie wyrzucają trenerów i to już ich zwyczaj. Może i dawał chłopakom wycisk, po którym w końcu pękli, ale nie można patrzeć na to w ten sposób :) zawdzięczamy mu bardzo dużo :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!!
Moim zdaniem zawiodła forma, nie psychika. Im psychika siadła dopiero po przegranym meczu z Australią, kiedy wiedzieli już, że coś nie gra i czeka na nich bardzo silny przeciwnik. Po prostu stracili tą pewność siebie, którą prezentowali od początku sezonu reprezentacyjnego. Gdyby byli w formie wygrali by z Ruskimi albo może chociaż wygraliby seta. Pozostał smutek i złość, że przecież NIE TAK MIAŁO BYĆ. Jednak nie wolno zapomnieć, że to jedna impreza (co prawda najważniejsza) z której Orły Anastasiego nie przywiozły medalu. Przed nami ME i MŚ, wiele pozytywnych emocji :) Nie wyobrażam sobie, żeby Anastasi miał odejść- to on stworzył tą niesamowitą, z wspaniałą atmosferą wewnątrz BRYGADĘ DZIKÓW! :)
OdpowiedzUsuńmożemy płakać, narzekać, gdybać, ale co to da?
OdpowiedzUsuńosobami, które najbardziej cierpią i tak są siatkarze.
oglądanie meczu z Rosjanami było dla mnie katorgą, a obrazki po bitwie jeszcze większą, więc nawet nie chcę sobie wyobrażać, co oni czują.
miałam to szczęście, że po ćwierćfinale mogłam się zupełnie odizolować od mediów i nie czytałam ani nie słuchałam zupełnie niczego.
może dlatego nie posypałam się tak mocno.
smutek pozostał i pewnie jeszcze długo coś będzie nie tak jak trzeba.
ale na pewno nie można tu wydawać osądów . Igrzyska nie były dla nas szczęśliwe, ale ta drużyna dostarczyła nam wielu pięknych chwil, a pewnie jeszcze wiele takich przed nami.
nie powiem, że nic się nie stało, bo to by było kłamstwo, ale jestem z siatkarzami całym serduchem.
nie udało się w Pekinie, nie udało się w Londynie, to podbijamy Rio ! :)