wtorek, 16 sierpnia 2011

Refleksje Andrei Anastasiego

Trener reprezentacji Polski jest dobrej myśli przed Mistrzostwami Europy. Do turnieju zostały cztery tygodnie, podczas których nasi reprezentanci zmierzą się w meczach sparingowych z Francją, następnie wystąpią w Memoriale Huberta Wagnera, a także wezmą udział w towarzyskich spotkaniach z Austrią. Siatkarze ciężko pracują, a ich forma rośnie.
"Zawodnicy są w pełni zaangażowani, trenują i nie narzekają. A drobne urazy? One zawsze są, ważne, żeby nie stało się nic poważnego."
Nasz szkoleniowiec ma problem ze Zbigniewem Bartmanem. Wiadomo już, że Zibi wraca do zdrowia. Zwalcza kontuzję w bardzo szybkim tempie. Jego pozycja w drużynie stoi pod wielkim znakiem zapytania. Prawdopodobnie o jego ewentualnym występie w ME dowiemy się w ostatniej chwili.
"Jestem optymistą. Badania pokazują, że jest nieźle i noga w szybkim tempie się goi. Co tydzień zwiększa obciążenia na treningach, ćwiczy na siłowni i z piłkami, ale nadal nie skacze. Spędza też wiele czasu w basenie z fizykoterapeutą, by utrzymać formę fizyczną. Chciałbym, by do samego końca z nami został. W ostatniej chwili podejmiemy decyzję."
Problemy Bartmana niweluje postawa Piotra Gruszki i Sebastiana Świderskiego. Anastasi jest zadowolony z ich pracy.
"Sebastian Świderski po kontuzji kolana i Piotrek Gruszka po urazie barku już normalnie ćwiczą. Wykonują wszystko, a potem jeszcze pracują indywidualnie."

Największy problem w naszej ekipie jest z atakiem. Kontuzja Zbyszka bardzo skomplikowała sytuację. Oczywiście Piotr Gruszka wraca do formy. Również Jakub Jarosz pracuje na wysokich obrotach. Jak twierdzi trener:
"Sytuacja obu tych zawodników jest całkowicie inna. Piotrek walczy o powrót po kontuzji do formy, jaką miał chociażby dwa lata temu w Izmirze, gdzie został MVP turnieju. To jest i moje marzenie, ale czy się uda, trudno w tej chwili powiedzieć. Na treningach robi wszystko, jest potwornie zmęczony, to widać. Kuba formą błysnął już w ostatnich meczach finałowego turnieju LŚ. Teraz pracujemy nad tym, by uwierzył w siebie i stał się jednym z liderów drużyny. U niego to sprawa bardziej psychiki niż formy."
Przygotowanie reprezentantów idzie zgodnie z planem. Zawodnicy ciężko pracują, są zmęczeni, ale Anastasi wierzy, że ciężka praca przyniesie efekty.
"Dzielimy trening na trzy etapy. Najważniejsza w tej chwili jest kondycja fizyczna. To bardzo żmudna praca i tego najbardziej nie lubią zawodnicy. Jest to jednak bardzo ważne, bo do baków wlewamy benzynę, która musi nam wystarczyć do 18 września. Dużo czasu poświęcamy także na doskonalenie techniki, a po południu często rozmawiamy o taktyce. Chcę, by każdy z siatkarzy zrozumiał, jaki mam pomysł na grę. Są bardzo zmęczeni i mam wrażenie, że czekają zawsze z niecierpliwością na piątek. Weekend mają wolny, więc w ciągu tygodnia dostają naprawdę w kość. Nie narzekają jednak, sam widzę, kiedy mają dość. Ten tydzień, który właśnie mija, był dla nich najtrudniejszy. Teraz będzie już z górki."
Szkoleniowiec chwali sobie dobór przeciwników, z którymi zmierzymy się w meczach sparingowych.
"Najważniejsze jest walczyć z najlepszymi. To pokazuje, na jakim poziomie znajduje się w danym momencie drużyna. Właśnie w walce z silnymi ekipami wychodzą na światło dzienne wszystkie mankamenty. Co z tego, że ze słabszym zespołem wygralibyśmy trzy zero i na ME pojechalibyśmy przekonani o swojej sile? To nie o to chodzi w meczach towarzyskich."
Andrea Anastasi wypowiedział się również na temat Bartosza Kurka, który bez wątpienia jest obecnie liderem naszej reprezentacji.

"Bartek jest zawodnikiem kompletnym. Nie znaczy to oczywiście, że nie musi ćwiczyć i się doskonalić, ale jak patrzę jak pracuje, nie mogę w to uwierzyć. Ten chłopak ma wszystkie papiery na to, by stać się najlepszym przyjmującym na świecie i wcale niedużo mu do tego brakuje. Jest jeszcze młody, a bezsprzecznie jest liderem reprezentacji, mimo że sam się przed takim określeniem broni. Myślę, że po LŚ sam powoli zrozumiał, że jest obecnie najważniejszym ogniwem tej drużyny. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że ani na chwilę nie zwalnia. Z każdego treningu wychodzi skonany, a za parę godzin zjawia się znowu, z uśmiechem na twarzy i czeka, co tym razem ma robić. Poza tym ma niesamowitą łatwość przebywania w grupie. Jest bezkonfliktowy, w każdym momencie dba o to, by to cała drużyna zyskiwała, a nie tylko on. Ponadto zawsze na parkiet wychodzi z wielkim szacunkiem dla przeciwnika. Bez znaczenia, czy gra przeciwko mistrzom świata Brazylii, czy niżej od Polaków notowanym zespołem."
Refleksje Andrei Anastasiego napawają nas optymizmem przed Mistrzostwami Europy. Żeby jednak ocenić formę zawodników trzeba poczekać na sparingi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz