Na początku swojej przygody z reprezentacją Polski, nasz selekcjoner od razu został postawiony w trudnej sytuacji. Wśród jego podwładnych zabrakło bowiem kluczowych zawodników. Jego zadaniem było w ciągu kilku tygodni zbudować nowy, silny zespół. Miał do dyspozycji mniej doświadczonych, młodych i ambitnych zawodników, z których udało mu się stworzyć wspaniałą drużynę. Anastasi powiedział kiedyś, że nie ma ludzi niezastąpionych. Taka jest prawda. To nie nazwiska grają lecz siatkarze. Wlazły, Winiarski, Pliński i Zagumny jeżeli nadal będą odmawiać, to bardzo szybko przejdą do historii. Na ich miejsca jest wielu chętnych i to nie byle jakich. Mają niesamowite zdolności, a przede wszystkim chęci do występów dla ojczyzny, czego zdecydowanie brakuje panom nieobecnym.
Ostatni turniej Ligi Światowej udowodnił wszystkim kibicom, że można wygrywać nawet (teoretycznie) słabszym składem. Nowa, odmłodzona kadra Polski jest tego najlepszym dowodem. Obecna reprezentacja była budowana niemal od zera. Do zespołu dołączyło sporo nowych zawodników. Pojawił się kolejny trener. Mimo wszystko drużyna pokazała pazur. Braku gwiazd nawet nie zauważyliśmy. Osiągnęliśmy coś, co do tej pory było dla nas niedostępne, a mianowicie medal Ligi Światowej. Tak więc, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Na ME również zabraknie "najlepszych". Pozostaje pytanie, czy ci zawodnicy dostaną jeszcze szanse na grę w reprezentacji? Być może Andrea Anastasi będzie chciał rywalizować tylko takim zespołem, z którym pracuje od początku. Przecież zwycięskiego składu się nie zmienia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz