poniedziałek, 5 września 2011

Andrea Anastasi: Jeszcze nie jesteśmy trzecią ekipą świata.

Reprezentacja Polski nie zaprezentowała się najlepiej podczas Memoriału Huberta Wagnera. Przegrała wszystkie mecze, z czego wygrała tylko jednego seta. Trener Anastasi uspokaja wszystkich kibiców twierdząc, że w minionym turnieju zawodnicy nie grali równo. Wszystko jednak wraca na dobrą drogę.

Andrea wie, w jaki sposób zostało ocenione jego zachowanie, a także słaba postawa drużyny. Szkoleniowiec nie przejmuje się jednak tą krytyką.
W mojej profesji jednego dnia jesteś bohaterem, drugiego wrogiem publicznym. A krytyką się nie przejmuję, bo rozumiem, skąd się bierze.
Anastasi zdaje sobie sprawę z tego, że dziennikarze muszą mieć o czym pisać i mówić. Zna realia pracy przy stoliku komentatorskim, ponieważ sam pracował dla telewizji "Sky". Jego zdaniem powinno się opowiadać o tym, co jest piękne w sporcie, a nie o uchybieniach, których jest oczywiście nie mało. Komentarz ma zachęcać, a nie odstraszać. Trener jest świadom swojego postępowania. Nie ma sobie nic do zarzucenia. Tłumaczy, że w trakcie meczów jest innym człowiekiem.
Zdaję sobie sprawę, że w trakcie meczu nie jestem miłym facetem. Czasami bywam opryskliwy, niegrzeczny. Ale taki jest mój styl. Proszę, żeby pamiętać, że jestem jakby w dwóch osobach: Andrea w trakcie meczu i po nim.
Anastasi nie ma także żalu o krytykę jego osoby i jego postępowania.
Słyszałem, że komentatorzy Polsatu wiele razy krytykowali moją drużynę czy moje zachowania. OK, mają do tego prawo, akceptuję to.
Jednak szkoleniowiec nie zamierza zmieniać się tylko na potrzeby lepszego wyglądu w oczach ekspertów.
Czasami popłaca być sympatycznym dla dziennikarzy, przymilać im się, bo wtedy może nie będzie krytyki. Lecz to nie moja droga. Nawet jeśli ktoś uzna, że jestem do dupy, trudno, jego sprawa. W tym momencie zamykam się dla ludzi z zewnątrz, dla otoczenia. Możecie pisać, co chcecie. Nie obchodzi mnie to, bo w Czechach i Austrii mam zadanie do zrealizowania. I na tym się skupiam.
Andrea chce dla swojej drużyny jak najlepiej. Liczy na dobre występy swoich podopiecznych. Trener zdaje sobie sprawę, że można poświęcić jakieś mecze, by później grać z teoretycznie słabszymi ekipami. W końcu mało kto zwraca uwagę na honorowe zachowanie. Większość oczekuje wyników, osiągnięć, medali i pucharów. Żeby to wszystko mieć trzeba czasami z czegoś zrezygnować. Anastasi oczekuje od zawodników walki do samego końca. Uważa jednak, że faworytami do zdobycia tytułu mistrzowskiego są Rosjanie. Według szkoleniowca, naszym siatkarzom jeszcze trochę brakuje do bycia najlepszym.
Trzecie miejsce w Lidze Światowej zaciemniło obraz. Mamy słabości, jeszcze nie jesteśmy trzecią ekipą świata. Krytyka wypływa właśnie od tych, którzy wbrew wszystkiemu są przekonani o naszej wielkości.

Więcej można przeczytać na przegladsportowy.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz