piątek, 16 września 2011

Był takim naszym dobrym duchem...

Dziś przypada kolejna rocznica śmierci naszego reprezentanta - Arkadiusza Gołasia. Był to świetny zawodnik, syn i mąż. Swoje życie poświęcił siatkówce. Przygodę z tym sportem zaczął w wieku dziesięciu lat. Grał wtedy w drużynie szkolnej. W 1996 roku stał się zawodnikiem MKS MOS Wola Warszawa. Jego współpraca z tą drużyną zaowocowała zdobyciem wicemistrzostwa Polski kadetów w 1998 roku. Kariera w tym zespole trwała jeszcze kilka lat. Przyszedł czas, że zdobył także wicemistrzostwo w juniorskich rozgrywkach, a później także tytuł mistrza Polski również w juniorach. Jako dziewiętnastolatek zaczął współpracę z AZS-em Częstochową. Z tym klubem grał przez cztery lata. Zdobył trzy wicemistrzostwa Polski, trzecie miejsce w turnieju Top Teams Cup oraz brązowy medal Mistrzostw Polski. W 2004 roku wraz z reprezentacją Polski wziął udział w olimpiadzie w Atenach. W tym samym roku wyruszył na podbój Italii. Na sezon 2004/2005 podpisał umowę z włoskim Sempre Volley Padwa. Kolejnym jego klubem miał być Lube Banca Macerata. Jednak Arkadiusz nie zdążył wypełnić swoich boiskowych zadań w tym zespole.




W lipcu 2005 roku poślubił Agnieszkę Dziewońską. Jego świadkiem był przyjaciel z reprezentacji - Krzysztof Ignaczak. Później przyszedł 16 września 2005. Tego dnia doszło do tragicznego wypadku z udziałem siatkarza i jego żony. Zdarzenie miało miejsce na austriackiej autostradzie w Griffen. Samochód prowadzony przez Agnieszkę Gołaś zjechał na prawo i uderzył w betonową ścianę. Arkadiusz zginął na miejscu, a jego żona trafiła do szpitala. Został postawiony jej zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. Ciało Gołasia spoczywa na cmentarzu w Ostrołęce.

Srebrny medal XVI Mistrzostw Świata w Piłce Siatkowej Mężczyzn został zadedykowany Gołasiowi. Pamiętamy jak polscy siatkarze weszli na podium w koszulkach z numerem "16", z którym grał w reprezentacji Arkadiusz. Dziś z szesnastką występuje jego przyjaciel - Krzysztof Ignaczak.


Arkadiusz Gołaś (10 maja 1981 - 16 września 2005)



Koledzy z boiska o Arkadiuszu Gołasiu:

Krzysztof Ignaczak:
Przez te wszystkie lata pokłóciliśmy się dwa razy. W obu przypadkach cisza trwała 20 minut. Później jak na komendę podnosiliśmy się z łóżek, ubieraliśmy i wychodziliśmy na kolację. Obaj wiedzieliśmy, o co chodzi. Słowa były niepotrzebne.

Dawid Murek:

Atutem sportowym, który dał się od razu zauważyć u Arka była niesamowita skoczność. Wiedziałem, że prędzej czy później jego talent eksploduje i stanie się wielkim siatkarzem.
Jakub Oczko:
Arek był strasznie ambitnym człowiekiem, jak już się za coś brał to robił to z pełnym zaangażowaniem i było pewne, że odniesie sukces. Dla niego nie było półśrodków, chciał być zawsze najlepszy w tym co robił.
Łukasz Kadziewicz:
Nigdy w życiu nie spotkałem człowieka o tak pozytywnym podejściu do życia.
Łukasz Żygadło:
Nigdy nie odmówił nikomu pomocy, jeśli była taka potrzeba. Był takim naszym dobrym duchem.



Śpieszmy się by kochać tak
Jakby to ostatni raz
Jutra może nie będzie
Ani nas...


Pamiętamy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz